Życie na ulicy zdecydowanie nie było
tym, o czym marzyłam. Po opuszczeniu ośrodka czułam się co najmniej dziwnie.
Nowy Jork wydawał się tak wielki i potężny, a ja na jego tle wypadałam marnie.
Na szczęście Cher była na tyle głupia, że do tej pory nie zablokowała mi
dostępu do jej konta. Bez chwili zawahania wybrałam z niego wszystkie
pieniądze, które miały mi pomóc w zaczęciu życia na własną rękę. Nie było
łatwo, ale wszystko było lepsze niż przebywanie pod jednym dachem z matką i tym
zwyrodnialcem, zwanym jej mężem. Miałam trochę gotówki, otwarty umysł i wolną
rękę – wszystko czego potrzebowałam do pełni szczęścia.
Wydawać by
się mogło, że wreszcie mam to, o co tak mocno zabiegałam. Mogę ćpać bezustannie
i nikogo to nie interesuje. Jednak im dłużej się nad tym zastanawiam, tym
bardziej zdaje sobie sprawę, że jednak potrzebuję cudzej uwagi. Chcę by ktoś
nade mną czuwał i w chwilach załamania potrząsnął mocno i przywrócił zdrowy
rozum. Jednak zostałam sama, może nie do dońca, jest przecież Dani. Dziewczyna,
którą niedawno poznałam i zaproponowała mi kąt w swoim niewielkim mieszkaniu na
obrzeżach Bushwick. Nie było mi tam źle, wręcz przeciwnie brunetka była bardzo
miłą osobą i nie oczekiwała nawet, że będę jej płacić część czynszu. Jednak
moje życie jak zawsze jest przepełnione ironią. Zaraz po wyjściu z odwyku
poznałam młodą narkomankę, która przygarnęła mnie do siebie. Czyż to nie
dziwne?
- Tęsknisz za nim? – rzuciła Dani siadając obok na krawężniku.
Czy zawsze muszę być tak wylewna? Zupełnie przez przypadek zdarzyło się, że powiedziałam jej o istnieniu szatyna, którego imię wywołuje na ciele przyjemne ciarki. Niestety jak widać nie jesteśmy sobie pisani. Łączył nas tylko pociąg fizyczny, nie było między nami uczuć. Suma summarum jesteśmy ćpunami, dla których nie istnieją uczucia takie jak miłość czy przyjaźń, liczy się tylko odczucie fizyczne. By się naćpać, mieć gdzie spać i co jeść. Dlatego właśnie brakowało mi dotyku chłopaka, jego gorących ust i zapachu skóry – nie chciałam nawet by mnie kochał, miał po prostu być.
- Daj spokój między nami i tak nic nie było – jęknęłam mając nadzieję, że to wystarczy by zaspokoić ciekawość brunetki.
- Przecież widzę. Chodzisz przygaszona i to nie przez kokainę – zaczęła niepewnie wlepiając we mnie swoje szare oczy. – Kochasz go i to widzę nawet ja, przestań udawać Collins.
- Zamknij się Dani! – warknęłam i zerwałam się na równe nogi. Chciałam uciec, jej wścibstwo mnie przytłaczało, a ja nie potrafiłam się przed tym bronić.
- Chowanie w niczym ci nie pomorze. – Usłyszałam jeszcze za plecami kiedy wchodziłam do kamienicy. Sfrustrowana trzasnęłam z całej siły drzwiami i wbiegłam po schodach na pierwsze piętro wprost do mieszkania, gdzie czekały na mnie narkotyki.
- Tęsknisz za nim? – rzuciła Dani siadając obok na krawężniku.
Czy zawsze muszę być tak wylewna? Zupełnie przez przypadek zdarzyło się, że powiedziałam jej o istnieniu szatyna, którego imię wywołuje na ciele przyjemne ciarki. Niestety jak widać nie jesteśmy sobie pisani. Łączył nas tylko pociąg fizyczny, nie było między nami uczuć. Suma summarum jesteśmy ćpunami, dla których nie istnieją uczucia takie jak miłość czy przyjaźń, liczy się tylko odczucie fizyczne. By się naćpać, mieć gdzie spać i co jeść. Dlatego właśnie brakowało mi dotyku chłopaka, jego gorących ust i zapachu skóry – nie chciałam nawet by mnie kochał, miał po prostu być.
- Daj spokój między nami i tak nic nie było – jęknęłam mając nadzieję, że to wystarczy by zaspokoić ciekawość brunetki.
- Przecież widzę. Chodzisz przygaszona i to nie przez kokainę – zaczęła niepewnie wlepiając we mnie swoje szare oczy. – Kochasz go i to widzę nawet ja, przestań udawać Collins.
- Zamknij się Dani! – warknęłam i zerwałam się na równe nogi. Chciałam uciec, jej wścibstwo mnie przytłaczało, a ja nie potrafiłam się przed tym bronić.
- Chowanie w niczym ci nie pomorze. – Usłyszałam jeszcze za plecami kiedy wchodziłam do kamienicy. Sfrustrowana trzasnęłam z całej siły drzwiami i wbiegłam po schodach na pierwsze piętro wprost do mieszkania, gdzie czekały na mnie narkotyki.
~*~
Bo jaki jesteś ty, mój świecie? Niby wszystko takie proste,
wszystko ma swoje określone miejsce. Tylko, że ja nic z tego nie rozumiałam,
albo rozumiałam kiedy było już za późno. Czułam, że niszczeje z dnia na dzień
coraz bardziej. Pustka ogarniała moje ciało i wcale nie zamierzała ustąpić.
- Lana! – tuż nad uchem usłyszałam głos Boba, chłopaka Dani – Przestań się mazać i chodź tu!
Niechętnie wstałam z wygodnego legowiska jakim była stara kanapa i pomaszerowałam do kuchni, gdzie siedział chłopak. Wiedziałam, że musiało chodzić o coś poważnego, słyszałam to w jego głosie.
- Czego chcesz? – syknęłam stając w progu i mierząc go srogim spojrzeniem. Nie pałaliśmy do siebie zbyt wielką sympatią, dlatego raczej staraliśmy się unikać siebie nawzajem.
- Brakuje nam kasy, może wreszcie byś się dorzuciła? – warknął. Spojrzałam na Dani, która cicho siedziała po drugiej stronie stołu i patrzyła na mnie sarnimi oczami. Z wyrazu jej twarzy wyczytać można było przeprosiny. Prychnęłam pod nosem. Zamiast teraz stroić dziwne miny mogła zapanować nad swoich chłopakiem. Obydwoje wiedzieli, że nie mam nic. Wszystko przećpałam już jakiś czas temu.
- Nie mam kasy – odpowiedziałam i założyłam ręce na piersi. Miałam ochotę roześmiać się mu w twarz, ale wolałam nie ryzykować. Chłopak był nieobliczalny, wiedziałam to.- Wiesz co mnie to obchodzi? – i poderwał się z krzesła – Masz nam dać trochę kasy bo wylecisz stąd na zbity pysk bez ceregieli! – Wrzeszczał jak szalony, a po chwili złapał moje przedramiona i zaczął szarpać. Jęknęłam cicho z bólu i odepchnęłam chłopaka od siebie.
- Lana! – tuż nad uchem usłyszałam głos Boba, chłopaka Dani – Przestań się mazać i chodź tu!
Niechętnie wstałam z wygodnego legowiska jakim była stara kanapa i pomaszerowałam do kuchni, gdzie siedział chłopak. Wiedziałam, że musiało chodzić o coś poważnego, słyszałam to w jego głosie.
- Czego chcesz? – syknęłam stając w progu i mierząc go srogim spojrzeniem. Nie pałaliśmy do siebie zbyt wielką sympatią, dlatego raczej staraliśmy się unikać siebie nawzajem.
- Brakuje nam kasy, może wreszcie byś się dorzuciła? – warknął. Spojrzałam na Dani, która cicho siedziała po drugiej stronie stołu i patrzyła na mnie sarnimi oczami. Z wyrazu jej twarzy wyczytać można było przeprosiny. Prychnęłam pod nosem. Zamiast teraz stroić dziwne miny mogła zapanować nad swoich chłopakiem. Obydwoje wiedzieli, że nie mam nic. Wszystko przećpałam już jakiś czas temu.
- Nie mam kasy – odpowiedziałam i założyłam ręce na piersi. Miałam ochotę roześmiać się mu w twarz, ale wolałam nie ryzykować. Chłopak był nieobliczalny, wiedziałam to.- Wiesz co mnie to obchodzi? – i poderwał się z krzesła – Masz nam dać trochę kasy bo wylecisz stąd na zbity pysk bez ceregieli! – Wrzeszczał jak szalony, a po chwili złapał moje przedramiona i zaczął szarpać. Jęknęłam cicho z bólu i odepchnęłam chłopaka od siebie.
- Wal się Bob! To mieszkanie Dani i to ona będzie decydować czy mogę tu
mieszkać czy nie. – Uśmiechnęłam się triumfalnie, oparłam o drzwi i
rozmasowywałam obolałe ręce. Ten chłopak ma wyjątkowo dużo siły jak na takiego
chuderlaka.
- Słuchaj no - zaczął powoli, niskim głosem – dopóki ja tu jestem będę podejmować takie decyzje, a Dani nie ma nic do gadania. Więc zamknij i dawaj kasę!
- Nie mam!
- To zarób – wrzasnął i zadumał się na chwilę. – Mam pomysł skąd możesz wziąć gotówkę.
Ten złowieszczy uśmiech zdecydowanie nie wróżył nic dobrego. Czułam jak z nerwów mięśnie się napinają, a żołądek robi jakiś dziwny przewrót. Temu człowiekowi nie można ufać nawet w najmniejszym stopniu, więc ten pseudo genialny plan musi być straszny.
- Słuchaj skoro nie mamy kasy na ćpanie, można je załatwić w inny sposób. – W śmieszny sposób zaczął poruszać brwiami, co jeszcze bardziej mnie zdziwiło. To co się dzieje zdecydowanie nie jest normalne.
- Może jaśniej?
- Spotkasz się z gościem, od którego biorę towar no i – przerwał na moment jakby chciał dobrać odpowiednie słowa – pogadacie sobie czy coś.
- Chcesz żebym pieprzyła się z dilerem? – twierdząco pokiwał głową. – Mowy nie ma!
- Nie rób scen suko!
- Słuchaj no - zaczął powoli, niskim głosem – dopóki ja tu jestem będę podejmować takie decyzje, a Dani nie ma nic do gadania. Więc zamknij i dawaj kasę!
- Nie mam!
- To zarób – wrzasnął i zadumał się na chwilę. – Mam pomysł skąd możesz wziąć gotówkę.
Ten złowieszczy uśmiech zdecydowanie nie wróżył nic dobrego. Czułam jak z nerwów mięśnie się napinają, a żołądek robi jakiś dziwny przewrót. Temu człowiekowi nie można ufać nawet w najmniejszym stopniu, więc ten pseudo genialny plan musi być straszny.
- Słuchaj skoro nie mamy kasy na ćpanie, można je załatwić w inny sposób. – W śmieszny sposób zaczął poruszać brwiami, co jeszcze bardziej mnie zdziwiło. To co się dzieje zdecydowanie nie jest normalne.
- Może jaśniej?
- Spotkasz się z gościem, od którego biorę towar no i – przerwał na moment jakby chciał dobrać odpowiednie słowa – pogadacie sobie czy coś.
- Chcesz żebym pieprzyła się z dilerem? – twierdząco pokiwał głową. – Mowy nie ma!
- Nie rób scen suko!
~*~
Siedziałam w salonie mieszkania brunetki i trzęsłam się z
nerwów. Salwa wyzwisk, kilka mocnych policzków i zgodziłam się na jeden wieczór
zostać dziwką. Myśli kołatały się i niemal odbijały echem pod czaszką. Byłam
przerażona tym, co za chwilę ma się wydarzyć. Kolejny gwałt? Przecież to
niedorzeczne. Czyżby anioł stróż wziął sobie ostatnio wolne? A może nigdy go
nie miałam?
Skrzypnięcie drzwi i szybki, głośny oddech. Po kręgosłupie przeszedł mi dreszcz. Lewą dłonią odruchowo zaczęłam skubać dolną wargę. Bałam się poruszyć, nie myślałam nawet by się odwrócić i zobaczyć jego twarz. Tego było zbyt wiele nawet jak na kogoś takiego jak ja. Życie i problemy w Chicago były jakieś łatwiejsze.
Skrzypnięcie drzwi i szybki, głośny oddech. Po kręgosłupie przeszedł mi dreszcz. Lewą dłonią odruchowo zaczęłam skubać dolną wargę. Bałam się poruszyć, nie myślałam nawet by się odwrócić i zobaczyć jego twarz. Tego było zbyt wiele nawet jak na kogoś takiego jak ja. Życie i problemy w Chicago były jakieś łatwiejsze.
- Cześć Lana. – Kark owiał zimny oddech, a mózg sparaliżował
znajomy głos. Nie mogłam uwierzyć
!- Jak .. mnie tu znalazłeś? – wyjąkałamniepewnie, brakowało mi słów. Nie wiedziałam, o co pytać i jak się zachować.- Nie jestem głupi mała. – Zaśmiał się drwiąco i zarzucił dłonie na moje ramiona.
!- Jak .. mnie tu znalazłeś? – wyjąkałamniepewnie, brakowało mi słów. Nie wiedziałam, o co pytać i jak się zachować.- Nie jestem głupi mała. – Zaśmiał się drwiąco i zarzucił dłonie na moje ramiona.
Westchnęłam cicho pod wpływem jego
dotyku. Był jak balsam na wszystkie problemy. Chwila i już nic nie istniało,
liczył się tylko on. Cholera jasna, ja chyba naprawdę zaczynam
wariować.
- Powinieneś być jeszcze w ośrodku. – Starałam się by mój głos nie drżał, na ile mi to wyszło? Nie wiem. – Uciekłeś?
- Życie na detoxie nie ma sensu. – Opuszkami przejechał po mojej szyi, a potem złożył na niej pocałunek.
- Będziesz miał problemy.- Problemy mam zawsze, a ciebie jak widać nie. Teraz to się zmieni – wymruczał mi do ucha i lekko obrócił mnie w swoją stronę.
Spojrzenie w jego oczy było jak samobójstwo. Wszystkie postanowienia, o tym, że będę potrafiła bez niego żyć, i że ten chłopak nic nie znaczy prysneły jak bańka mydlana. Wystarczyła chwila bym zapomniała o rzeczywistości i zatraciła się w Justinie. Nie byłam w stanie się kontrolować. Liczył się tylko on i to, co ma zamiar ze mną zrobić. Ja byłabym w stanie zgodzić się na wszystko. Powoli otwierałam usta by coś powiedzieć, chłopak jednak szybko zareagował.
- Nic nie mów. – Wycedził obniżonym głosem i wbił we mnie czekoladowe spojrzenie.
Zmniejszył dystans między nami, położył ciepłe dłonie na talii i przywarł ustami do moich warg. Rozchyliłam je zaskoczona pocałunkiem, którym obdarzył mnie szatyn. Dało mu to swobodę na tyle, że mógł je pieścić, przesuwając delikatnymi wargami po moich ustach, by w końcu wbić w nie swój język. Prawą dłonią złapał mocno za włosy i pociągnął w tył, bym odchyliła głowę. Docisnął mnie do ściany i kontynuował szalony pocałunek. Obojgu nam kręciło się coraz mocniej w głowach, a fala podniecenia napływała coraz wyraźniej. Po chwili szybkim ruchem ściągnął ze mnie dresowe, czarne spodnie wraz z małymi figami.
Gdy nachylił się by całkowicie pozbyć się dolnej części mojego ubrania bez namysłu wpił się wargami w moja kobiecość , która zaczęła opływać wilgocią. Jęknęłam i mocniej oparłam się o ścianę. Wgniótł twarz mocno w moje krocze i kręcił językiem wszelkiego rodzaju kołowrotki w rytm intensywności mojego pojękiwania. Wsunęłam obie dłonie w jego włosy i zamknęłam oczy, podczas gdy on założył sobie moje stopy na ramiona i uniósł, sadzając moje pośladki na komodzie, która stała obok. Byłam teraz całkowicie otwarta. Odsunął się o kilka centymetrów i przyglądał się przez moment mojej cipce, po czym powoli wsunął w nią dwa złączone palce. Poruszał nimi obserwując, jak pokrywają się lśniącym filmem śluzu, po czym ponownie głęboko wnikały w moje wnętrze. Przed ich dalszym zagłębieniem powstrzymywała szatyna jedynie konstrukcja dłoni. Jęknęłam cicho i poruszyłam niecierpliwie biodrami, gdy na moment przestał ruszać palcami we wnętrzu.
- Chciałbym poczuć, jak gęste soki twojego wnętrza otulają całe moje ciało. Czuć to gorąco każdą kończyną, każdą, najmniejszą częścią ciała. Wejść do środka i tańczyć, rozpychać, przeciskać i pieścić całym sobą! – Zamieniłam się w słuch i falowałam w rytmie ruchu jego palców. Dołączył do nich kolejny, który ciasno wszedł w nawilżoną kobiecość. Otworzyłam szeroko oczy, a chłopak rzucił się, pochłaniając ustami nabrzmiałą łechtaczkę. Głośno jęknęłam i oparłam się o blat wyciągniętymi do tyłu rękami.
- Włóż mi go… – Wyszeptałam w końcu.
Miałam mocno zaczerwieniony dekolt i policzki, a jej oddech stał się krótki i urywany. Dyszałam szybko z podniecenia, kiedy stanął przed mną i mocno pocałował w usta. Przywarłam do nich, zasysając z nich swój własny smak. Trzymał mocno, przytulając do swej piersi, a moje dłonie powędrowały na dół. Rozpięłam brązowookiemu pasek i spodnie, które powoli opadły w dół. Wsunęłam obie dłonie pod opięte bokserki i ściągnęłam je na tyle, że naprężony członek wystrzelił do przodu kierując się wprost na rozkoszne wejście. Przez chwilę bawiłam się nim ściskając, gładząc i przesuwając dłonią po gładkiej powierzchni, aż w końcu dotknęłam jego końcem do swoich mokrych warg. Poruszałam biodrami w taki sposób, że członek zaczął się we mnie powoli zagłębiać. Po chwili czułam, że jest we mnie w połowie. Zaplotłam ręce na zgrabnym karku Kanadyjczyka, a nogami objęłam go w pasie, przyciągając do siebie coraz mocniej. Czułam, jak rozpiera się w ciasnym wnętrzu, które szczelnie go obejmowało.
Zaczął delikatnie poruszać biodrami, a przy każdym cofnięciu moja kobiecość zdawała się go zasysać, nie pozwalając na wyjście. Zachowywałam się tak, jak gdybym była strasznie wytęskniona i czekała właśnie na ten moment. Rozsiadłam się wygodniej na blacie, z którego przed momentem prawie się zsunęłam i opuściłam się w tył, rozluźniwszy uprzednio objęcia delikatnych ramion. Chłopak zaczął poruszać się szybciej, patrząc na mnie rozpalonymi namiętnością oczami. Widziałam, jak zachodzą mgłą, nim zamknął je i opuścił głowę luźno do tyłu. Wgryzłam się w jego szyję, a szatyn przyspieszył swoje ruchy na tyle, że moja głowa zaczęła podskakiwać. Podskakiwały również okrągłe piersi, których sutki stwardniały i zmniejszyły swoje obwódki. Chwilę wcześniej uniósł mi bluzkę, pod którą skrywałam je do tej pory. Z rozkoszą przyglądał się moim włosom, które falowały w rytm uderzeń bioder o łono. Znieruchomiał we mnie na chwilę, zagłębiając się po samo dno szparki. Czułam, że w każdej chwili mogłabym dojść, a jeszcze tego nie chciałam. Wyszedł ze mnie. Odsunął się na moment i zrzucił z kostek spodnie i majtki, które tam się zatrzymały. - Odwróć się. Chcę zobaczyć w akcji twój tyłeczek! – Wyszeptał podnieconym, drżącym głosem.
Posłusznie odwróciłam się, ściągając przez głowę niebieską bluzkę. Stałam przed chłopakiem całkiem naga z wypiętą pupą. Pogładził mnie chwilę po pośladkach, po czym wsunął swojego członka pomiędzy nogi i pozwolił, by sam namierzył cudowny cel. Zagłębił się głęboko, jednym pchnięciem i złapał mocno za moje biodra. Posuwał tak mocno, aż wprawił moje ciało w wibracje. Cała drżałam napędzona jego rytmem, gdy postanowił sprzedać mi kilka zaległych klapsów. Jęczałam, wtórując kolejnym razom, nim ponownie złapał za biodra i posuwał tym razem prawie całkiem wychodząc z wnętrza. W przód i w tył, w przód i w tył, tak szybko, jak tylko mógł. Wstrzymał się ponownie, tuż przed kolejnym orgazmem i jak wcześniej zastygł we wnętrzu. Następnie wznowił ruchy i delikatnie, powoli, próbował wniknąć we mnie jeszcze głębiej, niż było to możliwe. Czułam, jak napiera się na mnie do granic możliwości. Wyszedł całkowicie i pozwolił mi się odwrócić. Spojrzałam szatynowi w oczy i nachyliłam się, wciągając członka w usta. Pieściłam tak przez moment, mocno zasysając wargami, nim złapał moją głowę i uniósł. -Chodźmy na łóżko. – Powiedział cicho i ruszyliśmy do pokoju.
Położyłam się na wznak i palcami otworzyłam swoje klejące się od naszych soków wnętrze. Klęknął przed mną i przysunął łono do krawędzi łóżka. Wszedł szybko i zaczął mocno pieprzyć. Oparłam się ciężko o posłanie, a jego dłoń powędrowała wprost na szczyt łona. Pracował palcami nad łechtaczką, a ja zacisnęłam dłonie na piersiach. Zaczął pieprzyć mnie z całych sił, z całego tchu, aż poczułam zbliżający się orgazm. Wstrząsnął mną mocno i wyzwolił stłumiony krzyk, wpadając w przeciągły jęk na końcu. We wnętrzu wybuchł wulkan, a chłopak z całą pewnością czuł kolejne skurcze. Kiedy ustały, otworzyłam szeroko oczy i uniosła, się w jego stronę. Ruszał jeszcze powoli biodrami i czekał teraz na moją komendę. Uśmiechnęłam się do Kanadyjczyka znacząco, dając mu jednoznaczną odpowiedz.
Zaczął się ze mną kochać raz jeszcze, tym razem dla swojej własnej przyjemności. Raz po raz zagłębiał się we mnie mocno, czując nadchodzący orgazm i przeciągając go dwukrotnie. Przyglądałam mu się bacznie, raz po raz przygryzając z rozkoszy wargi. Naprawdę chciałam to zobaczyć. W końcu wyszedł ze mnie, gdy czuł, że jest już u bram przyjemności. Złapałam jego członka i delikatnie dokończyłam, to co szatyn sam zaczął. Orgazm, który nim wstrząsnął zdawało mi się zatrząsł całym pokojem.
- Dobrze jest mieć ciebie przy sobie i spędzać takie chwilę bez przymusu – sapnął kładąc mi głowę na ramieniu.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Skąd w nim nagle tyle czułości i dobroci w stosunku do mojej osoby? Zagryzłam lekko wargi i dłuższą chwilę lustrowałam go spojrzeniem starając się cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Na marne. Widziałam tylko półuśmiech, który rozpościerał jego delikatne wargi. Moje serce zaczęło łomotać w klatce piersiowej, zupełnie jakbym była na głodzie.
- Nie wiem, co ci powiedzieć Justin – powiedziałam cicho, odwracając głowę. Chciałam żeby już poszedł, żeby zniknął i zapomniał o tym, co się wydarzyło.
- Lana, ja cię kocham.
- Powinieneś być jeszcze w ośrodku. – Starałam się by mój głos nie drżał, na ile mi to wyszło? Nie wiem. – Uciekłeś?
- Życie na detoxie nie ma sensu. – Opuszkami przejechał po mojej szyi, a potem złożył na niej pocałunek.
- Będziesz miał problemy.- Problemy mam zawsze, a ciebie jak widać nie. Teraz to się zmieni – wymruczał mi do ucha i lekko obrócił mnie w swoją stronę.
Spojrzenie w jego oczy było jak samobójstwo. Wszystkie postanowienia, o tym, że będę potrafiła bez niego żyć, i że ten chłopak nic nie znaczy prysneły jak bańka mydlana. Wystarczyła chwila bym zapomniała o rzeczywistości i zatraciła się w Justinie. Nie byłam w stanie się kontrolować. Liczył się tylko on i to, co ma zamiar ze mną zrobić. Ja byłabym w stanie zgodzić się na wszystko. Powoli otwierałam usta by coś powiedzieć, chłopak jednak szybko zareagował.
- Nic nie mów. – Wycedził obniżonym głosem i wbił we mnie czekoladowe spojrzenie.
Zmniejszył dystans między nami, położył ciepłe dłonie na talii i przywarł ustami do moich warg. Rozchyliłam je zaskoczona pocałunkiem, którym obdarzył mnie szatyn. Dało mu to swobodę na tyle, że mógł je pieścić, przesuwając delikatnymi wargami po moich ustach, by w końcu wbić w nie swój język. Prawą dłonią złapał mocno za włosy i pociągnął w tył, bym odchyliła głowę. Docisnął mnie do ściany i kontynuował szalony pocałunek. Obojgu nam kręciło się coraz mocniej w głowach, a fala podniecenia napływała coraz wyraźniej. Po chwili szybkim ruchem ściągnął ze mnie dresowe, czarne spodnie wraz z małymi figami.
Gdy nachylił się by całkowicie pozbyć się dolnej części mojego ubrania bez namysłu wpił się wargami w moja kobiecość , która zaczęła opływać wilgocią. Jęknęłam i mocniej oparłam się o ścianę. Wgniótł twarz mocno w moje krocze i kręcił językiem wszelkiego rodzaju kołowrotki w rytm intensywności mojego pojękiwania. Wsunęłam obie dłonie w jego włosy i zamknęłam oczy, podczas gdy on założył sobie moje stopy na ramiona i uniósł, sadzając moje pośladki na komodzie, która stała obok. Byłam teraz całkowicie otwarta. Odsunął się o kilka centymetrów i przyglądał się przez moment mojej cipce, po czym powoli wsunął w nią dwa złączone palce. Poruszał nimi obserwując, jak pokrywają się lśniącym filmem śluzu, po czym ponownie głęboko wnikały w moje wnętrze. Przed ich dalszym zagłębieniem powstrzymywała szatyna jedynie konstrukcja dłoni. Jęknęłam cicho i poruszyłam niecierpliwie biodrami, gdy na moment przestał ruszać palcami we wnętrzu.
- Chciałbym poczuć, jak gęste soki twojego wnętrza otulają całe moje ciało. Czuć to gorąco każdą kończyną, każdą, najmniejszą częścią ciała. Wejść do środka i tańczyć, rozpychać, przeciskać i pieścić całym sobą! – Zamieniłam się w słuch i falowałam w rytmie ruchu jego palców. Dołączył do nich kolejny, który ciasno wszedł w nawilżoną kobiecość. Otworzyłam szeroko oczy, a chłopak rzucił się, pochłaniając ustami nabrzmiałą łechtaczkę. Głośno jęknęłam i oparłam się o blat wyciągniętymi do tyłu rękami.
- Włóż mi go… – Wyszeptałam w końcu.
Miałam mocno zaczerwieniony dekolt i policzki, a jej oddech stał się krótki i urywany. Dyszałam szybko z podniecenia, kiedy stanął przed mną i mocno pocałował w usta. Przywarłam do nich, zasysając z nich swój własny smak. Trzymał mocno, przytulając do swej piersi, a moje dłonie powędrowały na dół. Rozpięłam brązowookiemu pasek i spodnie, które powoli opadły w dół. Wsunęłam obie dłonie pod opięte bokserki i ściągnęłam je na tyle, że naprężony członek wystrzelił do przodu kierując się wprost na rozkoszne wejście. Przez chwilę bawiłam się nim ściskając, gładząc i przesuwając dłonią po gładkiej powierzchni, aż w końcu dotknęłam jego końcem do swoich mokrych warg. Poruszałam biodrami w taki sposób, że członek zaczął się we mnie powoli zagłębiać. Po chwili czułam, że jest we mnie w połowie. Zaplotłam ręce na zgrabnym karku Kanadyjczyka, a nogami objęłam go w pasie, przyciągając do siebie coraz mocniej. Czułam, jak rozpiera się w ciasnym wnętrzu, które szczelnie go obejmowało.
Zaczął delikatnie poruszać biodrami, a przy każdym cofnięciu moja kobiecość zdawała się go zasysać, nie pozwalając na wyjście. Zachowywałam się tak, jak gdybym była strasznie wytęskniona i czekała właśnie na ten moment. Rozsiadłam się wygodniej na blacie, z którego przed momentem prawie się zsunęłam i opuściłam się w tył, rozluźniwszy uprzednio objęcia delikatnych ramion. Chłopak zaczął poruszać się szybciej, patrząc na mnie rozpalonymi namiętnością oczami. Widziałam, jak zachodzą mgłą, nim zamknął je i opuścił głowę luźno do tyłu. Wgryzłam się w jego szyję, a szatyn przyspieszył swoje ruchy na tyle, że moja głowa zaczęła podskakiwać. Podskakiwały również okrągłe piersi, których sutki stwardniały i zmniejszyły swoje obwódki. Chwilę wcześniej uniósł mi bluzkę, pod którą skrywałam je do tej pory. Z rozkoszą przyglądał się moim włosom, które falowały w rytm uderzeń bioder o łono. Znieruchomiał we mnie na chwilę, zagłębiając się po samo dno szparki. Czułam, że w każdej chwili mogłabym dojść, a jeszcze tego nie chciałam. Wyszedł ze mnie. Odsunął się na moment i zrzucił z kostek spodnie i majtki, które tam się zatrzymały. - Odwróć się. Chcę zobaczyć w akcji twój tyłeczek! – Wyszeptał podnieconym, drżącym głosem.
Posłusznie odwróciłam się, ściągając przez głowę niebieską bluzkę. Stałam przed chłopakiem całkiem naga z wypiętą pupą. Pogładził mnie chwilę po pośladkach, po czym wsunął swojego członka pomiędzy nogi i pozwolił, by sam namierzył cudowny cel. Zagłębił się głęboko, jednym pchnięciem i złapał mocno za moje biodra. Posuwał tak mocno, aż wprawił moje ciało w wibracje. Cała drżałam napędzona jego rytmem, gdy postanowił sprzedać mi kilka zaległych klapsów. Jęczałam, wtórując kolejnym razom, nim ponownie złapał za biodra i posuwał tym razem prawie całkiem wychodząc z wnętrza. W przód i w tył, w przód i w tył, tak szybko, jak tylko mógł. Wstrzymał się ponownie, tuż przed kolejnym orgazmem i jak wcześniej zastygł we wnętrzu. Następnie wznowił ruchy i delikatnie, powoli, próbował wniknąć we mnie jeszcze głębiej, niż było to możliwe. Czułam, jak napiera się na mnie do granic możliwości. Wyszedł całkowicie i pozwolił mi się odwrócić. Spojrzałam szatynowi w oczy i nachyliłam się, wciągając członka w usta. Pieściłam tak przez moment, mocno zasysając wargami, nim złapał moją głowę i uniósł. -Chodźmy na łóżko. – Powiedział cicho i ruszyliśmy do pokoju.
Położyłam się na wznak i palcami otworzyłam swoje klejące się od naszych soków wnętrze. Klęknął przed mną i przysunął łono do krawędzi łóżka. Wszedł szybko i zaczął mocno pieprzyć. Oparłam się ciężko o posłanie, a jego dłoń powędrowała wprost na szczyt łona. Pracował palcami nad łechtaczką, a ja zacisnęłam dłonie na piersiach. Zaczął pieprzyć mnie z całych sił, z całego tchu, aż poczułam zbliżający się orgazm. Wstrząsnął mną mocno i wyzwolił stłumiony krzyk, wpadając w przeciągły jęk na końcu. We wnętrzu wybuchł wulkan, a chłopak z całą pewnością czuł kolejne skurcze. Kiedy ustały, otworzyłam szeroko oczy i uniosła, się w jego stronę. Ruszał jeszcze powoli biodrami i czekał teraz na moją komendę. Uśmiechnęłam się do Kanadyjczyka znacząco, dając mu jednoznaczną odpowiedz.
Zaczął się ze mną kochać raz jeszcze, tym razem dla swojej własnej przyjemności. Raz po raz zagłębiał się we mnie mocno, czując nadchodzący orgazm i przeciągając go dwukrotnie. Przyglądałam mu się bacznie, raz po raz przygryzając z rozkoszy wargi. Naprawdę chciałam to zobaczyć. W końcu wyszedł ze mnie, gdy czuł, że jest już u bram przyjemności. Złapałam jego członka i delikatnie dokończyłam, to co szatyn sam zaczął. Orgazm, który nim wstrząsnął zdawało mi się zatrząsł całym pokojem.
- Dobrze jest mieć ciebie przy sobie i spędzać takie chwilę bez przymusu – sapnął kładąc mi głowę na ramieniu.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Skąd w nim nagle tyle czułości i dobroci w stosunku do mojej osoby? Zagryzłam lekko wargi i dłuższą chwilę lustrowałam go spojrzeniem starając się cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Na marne. Widziałam tylko półuśmiech, który rozpościerał jego delikatne wargi. Moje serce zaczęło łomotać w klatce piersiowej, zupełnie jakbym była na głodzie.
- Nie wiem, co ci powiedzieć Justin – powiedziałam cicho, odwracając głowę. Chciałam żeby już poszedł, żeby zniknął i zapomniał o tym, co się wydarzyło.
- Lana, ja cię kocham.
~*~
Z rozdziału jestem bardzo zadowolona. Długość wystarczająca, treść dobrze napisana i akcja jest ;]
W między czasie podrzuciłam wam kilka informacji, które zwiastują kolejne wydarzenia, a będzie się działo, tego możecie być pewni.
W między czasie podrzuciłam wam kilka informacji, które zwiastują kolejne wydarzenia, a będzie się działo, tego możecie być pewni.
Awwwww koniecc <3 Wyznał jej uczucia, oby ona nie powiedziała nic głupiego, bo wszystko zniszczy.:(
OdpowiedzUsuńNa moim blogu pojawił się nowy rozdział. Zachęcam do czytanie i przepraszam za spam: http://promises-scry.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńdjskeosmemsj boże to jest boskie! Justin wyznał jej miłość omg.. dodawaj kolejny.. szybko! :3
OdpowiedzUsuńna moim blogu http://i-lost-my-dreams.blogspot.com/ pojawił się 1 rozdział nowej historii, byłabym zaszczycona gdybyś przeczytała i oceniła. pozdrawiam xxx
leee ;( Muszę być okrutna, a tak bardzo cie kocham >3
OdpowiedzUsuńNie podoba mi sie rozdział. Naperawdę nie wiem dlaczego bo jest napisany wspaniale, ale jakoś mi sie nie podoba. Wszystko jest i miłość (piekne wyznanie Anżi) i akcja. Sama nie wiem noo :( Ale pamiętaj mimo wszystko KOCHAM CIĘ <3333
COOOOOOOOO.... KOŃCÓWKĄ TO MNIE PO PROSTU ZAGIĘŁAŚ.... *.* i te słowa "Lana, ja cię kocham." no po prostu ASFBJADHGFDKJASHHBDFSHKFH!!!!!!!:D Bożeee... zawsze bronię się jak mogę, żeby nie brzmieć jak pokemon, kiedy komentuję, ale jeśli chodzi o Twojego bloga to po prostu się nie da*.* jedna, wielka, miazga....... czekam na kolejny rozdział, bejbe!!!:D:D: [random-way.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńBoże! Rozwaliłaś system! Kurde! Nie wiem co napisać. ZACNY ROZDZIAŁ! Ale mam teraz kompleksy w pisaniu przez Ciebie! :( JESTEM TWOJĄ FANKĄ PO PROSTU♥ UWIELBIAM CIĘ!
OdpowiedzUsuńPo prostu brak mi słów. Zupełnie nie spodziewałam się, że Justin kiedykolwiek wyzna jej uczucia, że je okaże... a tu proszę! Jestem oczarowana tym rozdziałem, naprawdę to wszystko jakby działo się tu, teraz, a ja stałabym z boku i przyglądała się wydarzeniom. Szczerze mówiąc, domyśliłam się, że to Justin będzie ów dilerem, ale nie było to przewidywalne. Po prostu jeśli ktoś czyta, łączy fakty. Jestem bardzo uradowana, że tak szybko (w końcu wczoraj zaczęłam czytać!) pojawił się kolejny rozdział. Czekam na coś nowego!
OdpowiedzUsuńwww.jedna-chwila-jb.blogspot.com
zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blog. zasady znajdziesz u mnie na blogu :3
OdpowiedzUsuńWow !!!! Boskie !!!! Informuj mnie o nn
OdpowiedzUsuń@maja378