wtorek, 11 grudnia 2012

Epilog

          Nerwowo stukał palcami w świeżo wypolerowany drewniany stolik w ulubionej kawiarni. Blade światło padało na jego smutną twarz i odbijało się w jego czekoladowych oczach, z których teraz można było wyczytać wszystko. Wewnętrzny bunt, rozgniewane serce i chora duszę. Ciągle nie mógł pogodzić się ze stratą blondynki, która zabrała mu szczęście a dała koszmar. Zniszczyła mu cały jego świat, którym była. I pozornie wszystko nadal ma swoje miejsce, niby wszystko jest proste, ale on nic już z tego nie rozumie. Bo gdzie w tym wszystkim ich plany na wspólną przyszłość, gdzie ich marzenia? Wszystko się rozsypało, co do końca zniszczyło i tak nikłą wiarę szatyna.
            Tęsknił za nią. Nikt nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo. Wił się z bólu i na siłę poszukiwał zastępcy kobiety, którą darzył tak wielkim uczuciem i której mu brakowało. Łzami chciał zszyć swoje serce, które rozrywało się samoistnie w klatce piersiowej. Krzyczał szeptem i nie miał pojęcia dlaczego tak się dzieje. Był pewien, ze miał wszystko pod kontrolą, był wstanie zapanować nad ogarniającym go chaosem. A jednak, stało się. Uzależnił się od niej i chyba nawet nie chciał zapomnieć. Domagał się uwagi, znaku życia. Słodkiego oddechu na skórze, tego, ze jeszcze o nim nie zapomniała.
            Słysząc charakterystyczne tupanie obcasami o posadzkę szybko obrócił się za siebie. Widząc blondynkę nerwowo zagryzł wargi i wbił w nią swój wzrok. Jego oczy były stęsknione jej widoku, usta pragnęły jej warg, dłonie pożądały jej aksamitnej skóry. A dziś jak na złość od dziewczyny biła niewyobrażalna jasność, blask, który niemal ranił oczy. Niebieskooka obdarzyła Kanadyjczyka nikłym uśmiechem i zanim zajęła miejsce obok, delikatnie musnęła wargami jego policzek. W tym miejscu na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. Tak bardzo ją kochał..
- Dawno się nie widzieliśmy – mruknął nawet na moment nie odrywając wzroku od dziewczyny.
- Cześć Justin – rzuciła blondynka, ignorując słowa chłopaka. – Jak się masz?
Szatyn spojrzał na nią z wyrzutem i starał się dobrać odpowiednie słowa. Bo jak w kilku zdaniach przelać gorycz, która falami zalewa jego drobne serce, by za chwilę rozlać się po całym organizmie. Czy da się coś jeszcze naprawić?
- Tęskniłem – mruknął niepewnie i zaczął obracać w dłoni pęk kluczy. Sam nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Czy słowa wystarczą by obłaskawić Camil? Miał w sobie resztki honoru i nie pozwoliłby sobie na padnięcie przed dziewczyną na kolana i pokorne błaganie o wybaczenie.
- Ja też – szepnęła ledwo słyszalnie i pogładziła zimną dłoń chłopaka. Źle wyglądał. Zapuchnięte oczy, zapadnięte policzki, blada skóra i spierzchnięte wargi. – Jesteś chory? Marnie wyglądasz?
- Tak jestem chory, na miłość – odpowiedział szybko i skrzywił się nieznacznie. Nigdy nie lubił mówić o uczuciach. Było to dla niego zbędne, dla niego liczyły się gesty. Słowa to tylko dźwięki, które nie znaczą zupełnie nic. Zamiast słów, wolał pokazać jak mu zależy, jak wiele dla niego znaczyła. Bo miłość to nie słowa, a przede wszystkim gesty. Czuły dotyk, ogniste pocałunki, ciepły oddech na skórze, bliskość i poczucie bezpieczeństwa. Słowa to przecież tylko dźwięki, one znikną. Dotyk natomiast pozostawia ślad. , jest rzeczywisty i namacalny. Słowa kłamią, są omylne jak my, ludzie. Dotyk nie oszuka i zawsze jest szczery.
- Justin, przecież wiesz, że ja też cię kocham – zaśmiała się nerwowo i pogładziła go po szorstkim policzku.
- Zamiast pieścić mnie czułymi słówkami niech owieje mnie Twój ciepły oddech. Chcę poczuć Cię obok a nie tylko usłyszeć. – prychnął i zmroził Stonem spojrzeniem. Nie miał siły do walki. Miał za to ból, stłumiony krzyk i złamane serce.
- Wiesz – szepnęła, a w jej oczach wezbrały się łzy. – Jesteś najlepszą rzeczą jaka przytrafiła mi się w życiu. Pierwszą i największą miłością, moje serce zawsze będzie należeć do ciebie – mówiła łamiącym się głosem coraz mocniej ściskając dłoń brązowookiego. – Ale wszystko, ma swój koniec i nasza historia też dobiega końca. – uśmiechnęła się blado i wytarła dłonią policzek, po którym popłynęło kilka gorzkich łez. – Zostaną nam jednak miliony wspomnień, które już zawsze będą żywe. Więc zachowaj głęboko w sercu i pielęgnuj je by nigdy nie wygasły ja też tak zrobię.
Oblizała Warki kończąc zdanie i delikatnie przybliżyła się w stronę zszokowanego Kanadyjczyka. Spojrzała z miłością w jego duże, brązowe oczy i bez opamiętania wbiła się w jego usta. Chłonęła ten pocałunek, dłońmi błądząc po ciele chłopaka, a w myślach odtwarzając sobie jego twarz. Chciała zapamiętać każdy milimetr jego ciała, zapach, smak ust. Wiedziała, że będzie potrzebowała tych żywych wspomnień tak jak teraz potrzebuje tlenu by żyć.
            Oderwała się od chłopaka słysząc dźwięk klako su samochodowego. Odwróciła się za siebie i zobaczyła Dylana, który stał na podjeździe i machał dłonią dając jej znak by już wracała. Dziewczyna westchnęła przeciągle i przeniosła smutne spojrzenie na chłopaka.
- Na mnie już czas – mruknęła i uśmiechnęła się nikle. – Kocham cię Justin
Nie dając nawet dojść do słowa odeszła szybko, nie chcąc być zatrzymana przez szatyna. W tej chwili cierpiała równie mocno jak on.
- Camil! – krzyknął za nią, ale dziewczyna nie zareagowała, tylko pośpiesznie wyszła z kawiarni i mocno zatrzasnęła za sobą drzwi.
            Ich sen dobiegł końca. Wspólne drogi, które kiedyś skrzyżował los, teraz zostały rozdzielone. Została masa żywych wspomnień, która pulsowała w ich sercach razem z krwią i odżywiały ich umysł niesamowitą magią, które w sobie miały. Wspomnień, które odżywały nocą i napadały tę dwójkę ze zdwojoną siłą. Jednak po każdej nocy przychodzi dzień, a w tedy budzimy się i witamy nowy dzień, przygotowując się na to, co dla nas przygotował. I złośliwe słońce swoim blaskiem również zabija nasze sny. Marzenia, które z momentem pojawienia się go na horyzoncie giną i rozpływają się w nicości.
 Od autorki:
Jest epilog. Czy to wyciskacz łez? Mnie się robi przykro, bo to koniec historii, ale ja mam tak zawsze.
Tak czy siak, jestem z niego bardzo zadowolona, mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu.
Teraz przerwa i po świętach ( chyba) wracam z czymś nowym.
Do napisania ;*

12 komentarzy:

  1. nie,nie płaczę.. .______.
    to jest przegenialne,strasznie sie wzruszyłam.
    pomimo tego,że blog ma tylko ponad 10 rozdziałów to już cholernie się do niego przywiązałam i teraz będe rozpaczać :c xd
    szkoda mi ich obojga,chciałabym poznać ich dalsze losy...no ale juz za późno :x
    no cóż,czekam na kolejne opowiadanie,którego mam nadzieję nie zakończysz tak szybko :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Organizuje zamach na Andżi!
    1. Ponieważ kończy ten blog!
    2. Wywołała u mnie łzy
    3. Bo pisze prze-zajebiście i kurde talentu zazdroszczę <33
    A tak serio to jeśli ktoś ją dotknie to mu nogi z 4 liter powyrywam!

    Anżii <33 Epilog jest omomomo *.*
    Bosko, no bosko!<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź no ;c
    Szkoda, ze to już jest koniec egh ;c
    No ale cóż poradzę? I tak kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleee zajeeebiste *,*
    Chciałam już Ci nie słodzić i w końcu jakoś skrytykować. Ale... nie potrafię.
    Nieziemskie. Łez co prawda u mnie nie wywołało ale co wywołuje ? xDDDD
    Iiii zaskoczyłaś mnie, myślałam, że już się nie spotkają ;)

    Powtórzę się... dobrze że to już koniec. Lepiej pisać krótko i z sensem niż pierdolić o fioletowych migdałach przez 90 rozdziałach... :D

    Kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne! Szkoda, że skończyłaś i szkoda, że się rozstali na dobre, ale fakt był taki, ze to była toksyczna miłość ;/ Czekam na nowe opowiadanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że to koniec, spodziewałam się czegoś innego, ale to też jest świetne, choć nie sądze, żeby w realu coś takiego miało miejsce heh :D
    w każdym bądź razie jestem zadowolona :)
    I czekam z niecierpliwością na nowe opowiadanie !
    Imaginary13

    OdpowiedzUsuń
  7. piękny epilog! wielka szkoda że zakończyłaś to opowiadanie bo na prawdę mi się podobało! :D ale również z niecierpliwością czekam na nowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak to się stało, że nie skomentowałam tak ważnego momentu w tym opowiadaniu? NO JAK?! ah tak. moja skleroza, przechodzi na wyższy poziom. A tak na poważnie (bo to przecież Epilog i sytuacja tego wymaga) jest mi meeega smutno, że to już koniec... No i przede wszystkim, że zakończyłaś to tak a nie inaczej. Jeśli miałabym się postawić na miejscu Camil to pewnie postąpiłabym tak samo... Ale jeśli miałabym być Justinem to.... byłoby ze mną źle. Podziwiam za wyobraźnię i przemyślenie tego wszystkiego tak dokładnie! Naprawdę, podziwiam. Masz cudowny styl pisania, o czym wspominałam już nie raz... No i jesteś POMOCNA! to przede wszystkim!:D Nie mogę doczekać się kolejnego opowiadania, bo zapewne będę je czytać tak jak to, czyli z zapartym tchem (ale to poetycko zabrzmiało). Buziaki!:* [faulty-heart.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Weszłam na twojego bloga i mówię sobie ,że z ciekawości przeczytam. I muszę przyznać że bardzo mi się podobało, bo za jednym... nie przeczytałam ,że to już epilog ;< Szkoda bo byłam ciekawa co będzie dalej. Czytałam to z innej perspektywy niż reszta bo nie poznałam jeszcze tej blondynki, nei wiedziałam kim jest. Muszę ci przyznać że prolog wyszedł ci Idealnie ! Sprawia ,że chciałoby się aby historia byłą dalej kontynuowana. Będę musiała wrócić do poprzednich rozdziałów :) Są święta, przeczytam i znowu skomentuje :D

    A ja zapraszam do przeczytania opowiadania u mnie :) belikethebirds.blogspot.com

    :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Oooo awww <333
    nie płakałam ani się nie wzruszyłam xD
    Chciałam takiego zakończenia :>
    Boooosko późno piszę ale naprawdę mi się podoba :*

    OdpowiedzUsuń
  11. BĘDĘ WRACAĆ DO TEGO OPOWIADANIA! JEST TAKIE PRAWDZIWE! OCZYWIŚCIE KOŃCÓWKA WZRUSZYŁA MNIE BARDZO. JESTEŚ MOJĄ FAWORYTKĄ!CHOĆ NIEWIELE KOMENTUJE TO WIEDZ, ŻE JESTEM I CZYTAM...POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  12. POTOK ŁEZ POTOK ŁEZ JA PIERDOLE ;/ DOPIERO ZACZĘŁAM A TO SIĘ SKOŃCZYŁO TO BOLI : c

    OdpowiedzUsuń