- Cześć Lana - tuż obok usłyszałam dosyć mocny i nieprzyjemny męski głos. Kątem oka spojrzałam na starszego mężczyznę w białym, lekarskim kilcie i momentalnie moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Przez głowę przechodziły setki myśli, przez co krew zaczęła mocniej pulsować i znów poczułam ból.
- Nie znam cię - burknęłam spode łba spoglądając na mężczyznę. Chciałam się naćpać i poczuć się dobrze. Chciałam by moje życie, połamane niczym patyk choć przez moment wyglądało normalnie.
- Kim jesteś? - zapytałam cicho, czując coraz większy niepokój. Fakt, że rozmawiał z moją matką nie wróżył mi nic dobrego.
- Jestem doktor Luis Parker, będę ci pomagać uporać się z nałogiem - tembr i barwa jego głosu doprowadzały mnie niemal do białej gorączki. Może to głód sprawiał, że miałam ochotę skręcić mu kart, a trzask łamanych kości sprawiłby mi niewyobrażalną radość. - Jesteś w New York State Psychiatric Institute - dodał po chwili widząc zmieszanie, które malowało się na mojej twarzy.
Czyli teraz wszystko było jasne. Matka oddała mnie na odwyk, dotrzymała słowa i pozbyła się córki ćpunki z domu. Chciałabym pamiętać jakim cudem udało im się mnie tu przywieźć. Dobrowolnie na pewno nie pozwoliłabym im na to.
- Nie mam żadnego nałogu. - prychnęłam po chwili ciszy. Moja heroina nie była nałogiem. Wręcz przeciwnie, była polepszaczem życia, najlepszą rzeczą jaka zdarzyła mi się w życiu. Nie będę rezygnować z czegoś co daje mi radość i pomaga mi uporać się z otaczającą rzeczywistością.
- A ćpanie? - zapytał i niepewnie spojrzał w moją stronę jakby bojąc się mojej reakcji. Tak jestem narkomanką, ale moja równowaga psychiczna jak do tej pory nie została zachwiana. Jednak jeśli ten facet, nadal będzie rzucał mi takie spojrzenie i mówił do mnie jak do czterolatki zrobię to o czym myślę od kilkunastu minut i skręcę mu kark, napawając się widokiem umierającego człowieka.
- Ćpam sportowo. Nawet ładnie to brzmi. Uprawiam ćpuński sport- zaśmiałam się, kiedy w głowie przeanalizowałam wypowiedziane słowa. Lekarz natomiast obrzucił mnie kolejnym dziwnym spojrzeniem i westchnął ciężko, nie wiedząc co ma zrobić ze mną dalej.
- Rozpoczynasz u nas terapię - mruknął spoglądając w moje oczy i szybko wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samą.
~*~
Zupełnie nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Leżałam na
łóżku wijąc się z bólu i wykrzykując przekleństwa. Pociłam się, czułam jak
serce bije z zawrotną prędkością, a płuca już nie nadążają dostarczać do
organizmu tlenu. Byłam na skraju czułam się jakby za chwilę miała nadejść moja
chwila. Umierałam. Kawałek po kawałku moje ciało obumierało, tylko jak na złość
umysł pracował na najwyższych obrotach i w głowie pojawiały się różnie myśli,
które kołatały się jedna o drugą pod czaszką. Gdyby nie pasy,którymi byłam
przypięta do pryczy już dawno zadałabym sobie ostateczny cios.
- To nieludzkie pozwalać komuś tak cierpieć! - wrzeszczałam, mając nadzieję, że
ktoś usłyszy. Niestety mój głos rozchodził się echem po małym pokoju i
odpowiadała mi tylko głucha cisza. Płakałam, nie z bólu fizycznego, taki znałam
doskonale z autopsji i nie był mi on straszny. Płakałam z bezradności, przez
myśl, że nie ma w pobliżu heroiny, a ja nie mam co ćpać i do końca już nie
zaznam tego uczucia.
Kiedy do pokoju weszła młoda kobieta, spojrzałam na nią wyczekująco. Niosła w dłoniach igłę. Złoty strzał? Idealna śmierć dla ćpuna. Uśmiechnęłam się nikle i starałam się choć przez minutę być spokojna, jednak konwulsje, które wstrząsały moim ciałem były ode mnie niezależne i nie mogłam zapanować nad własnym organizmem. Przymknęłam powieki i czując jak cienka igła przebija mi skórę poczułam przyjemne dreszcze. Może nie była to heroina, ale samo uczucie było przyjemne. Czułam, że odpływam, może ta dziewczyna zlitowała się nade mną i postanowiła zakończyć moją gehennę. Jeśli tak to umrę będąc szczęśliwym ćpunem z uśmiechem na ustach.
Kiedy do pokoju weszła młoda kobieta, spojrzałam na nią wyczekująco. Niosła w dłoniach igłę. Złoty strzał? Idealna śmierć dla ćpuna. Uśmiechnęłam się nikle i starałam się choć przez minutę być spokojna, jednak konwulsje, które wstrząsały moim ciałem były ode mnie niezależne i nie mogłam zapanować nad własnym organizmem. Przymknęłam powieki i czując jak cienka igła przebija mi skórę poczułam przyjemne dreszcze. Może nie była to heroina, ale samo uczucie było przyjemne. Czułam, że odpływam, może ta dziewczyna zlitowała się nade mną i postanowiła zakończyć moją gehennę. Jeśli tak to umrę będąc szczęśliwym ćpunem z uśmiechem na ustach.
~*~
Prolog jest jaki jest, mnie sie nie podoba. Nie chciałam wam tu
pisać od razu nie wiadomo czego i nie wiadomo w jakiej ilości ( a może po
prostu nie umiem?). Jeśli ktoś jest spostrzegawczy i zna panią Barbarę Rosiek
dojrzy tu cytaty z niej, ale o to chodzi, to jest podstawa tego opowiadania.
A weź, zajebisty prolog jak wszystko co ty piszesz ! <3 I tak sie ciesze, ze dodałas go szybciej niż nas zapewniałaś ;) Czekam na pierwszy rozdział ;>
OdpowiedzUsuńOesu booski prolog,chyba lepszego nie czytalam.W sumie to obraza wiec powiem ze to jeden z najlepszych jakie czytalam ^^
OdpowiedzUsuńCzeeekam <33
Hmmm... fakt, powalający nie jest. Ale... nie jest źle <3
OdpowiedzUsuńCzytało się dobrze ale wiem, że umiesz lepiej. Tak, naprawdę.
Dobra, nie będę wymagać cudów od samego prologu. Pisz rozdział i wtedy pogadamy, ot co ;)
Kocham i tak <3
no no nooo:D tak długo nie mogłam się doczekać i proszę! jest!:D co do samego prologu to powiem Ci tak... nie potrafię Cię krytykować, bo po prostu nie mam się do czego przyczepić. naprawdę. jest krótko, zwięźle i na temat, bo takie są właśnie prologi, prawda? no właśnie. nie mogę się doczekać jedynki, bo wtedy wszystko zrobi się bardziej "przejrzyste" (mam nadzieję). lol Wesołych Świąt!:) buziaki!:* [faulty-heart.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńZaczyna się nieźle ! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na 1wszy ! <3
Super czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuń