Szatyn siedział na skórzanym
fotelu w prawej ręce trzymając szklankę ze starą, szkocką whisky, a palcami lewej
dłoni stukając w oparcie. Jego wzrok był skupiony na drobnej blondynce, która
siedziała skulona na sofie naprzeciw niego i zanosiła się od spazmatycznego
płaczu. Kamienny wyraz twarzy chłopaka nie zdradzał jakie emocje się w nim kłębią,
ale niebieskooka wiedziała doskonale, że szatyn jest wściekły. Wściekły na nią.
-Możesz mi powiedzieć, co to miało znaczyć?- mruknął nawet na chwilę nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
Znał już okrutną prawdę, fakty mówiły same za siebie, jednak on pragnął by go skłamała. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że dziewczyna z którą spędził tyle czasu zdradziła go i to w dodatku z inną kobietą. Paraliżował go strach, czuł poniżenie, a przecież przysięgał sobie, że już nikt nigdy nie będzie nim pomiatał. Niestety, stało się.
-Justin- pisnęła dziewczyna i spojrzała na szatyna- To nie tak jak myślisz- dodała po chwili i zasłoniła dłońmi zapłakaną twarz.
Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony chłopa przyprawiał ją o dreszcze, ale wiedziała, że jest wściekły. Jednak apogeum jego szału miało dopiero nadejść.
-Skąd wiesz, co myślę?!- warknął i zacisnął dłoń w pięść. Miał ochotę krzyczeć, zniszczyć coś, cokolwiek co tylko pomogłoby mu się chociaż odrobinę uspokoić.
-Ja.. ja na prawdę nie wiem jak to się stało- szepnęła blondynka i pociągnęła niezdarnie nosem. Jej zapuchnięte i czerwone oczy sprawiały, ze wyglądała koszmarnie.
-Przestań pieprzyć!- krzyknął i z całej siły cisnął szklanką o ścianę w wyniku czego roztrzaskała się na setki drobnych kawałków.
Justin zerwał się w fotela i podszedł do blondynki, po czym łapiąc ją za ramiona podniósł i potrząsnął mocno. Dziewczyna momentalnie wpadła w spazmatyczny płacz i wykrzykiwała przeprosiny. Szatyn natomiast stał w miejscu, cały czerwony i dysząc ze złości patrzył na niebieskooką. Brakowało mu słów, by powiedzieć to co czuje, ale myśli jak na złość były setki. Ból, wściekłość i żal mieszały się w jego sercu.
-Jak mogłaś mi to zrobić! Jesteś zwykłą szmatą!- krzyknął, a w jego oczach zaszkliły się łzy. Nie chciał okazywać słabości, ale w tym momencie nie był odpowiedzialny za reakcje swojego organizmu. Teraz kierowała nim wyłącznie wściekłość.
-Justin!- pisnęła Camil, ale nie dane jej było dokończyć, gdyż chłopak wymierzył jej siarczysty policzek.
Blondynka upadła na ziemię i zawyła żałośnie po czym złapała się za bolący policzek. Zza kotary włosów, które opadały na jej twarz i nieco ukryły czerwony ślad spojrzała z przerażeniem na swojego chłopaka. Jednak nie była zdolna wypowiedzieć chociażby słowa. Spoliczkował ją słowem, bez oporów zgwałcił swoja brutalnością. Kolejny cichy szloch rozniósł się echem po domu. Szloch strachu jak i bezsilności. Szatyn złapał Camil za przeguby rąk, znów podniósł i przygwoździł do ściany. Zaciśnięte w wąską linie wargi, ciężki oddech, zwężone ze wściekłości źrenice i czerwona twarz sprawiały, ze brązowooki wyglądał w tej chwili przerażająco.
-Musisz być moja!- warknął wściekły, a z jego brązowych oczu popłynęły krystaliczne łzy.- Moja i nikogo innego, nie pozwolę ci odejść- wrzeszczał wściekły i z całych sił potrząsał drobnym ciałem blondynki. W amoku wykrzykiwał różne słowa, których sens nie był znany nawet jemu.
-Jestem tylko twoja- odpowiedziała szeptem blondynka i swoją delikatną dłonią dotknęła gorącego policzka szatyna.
-Nie dotykaj mnie!- krzyknął i odsunął się od dziewczyny, zupełnie jakby jej dotyk zadał mu niewyobrażalny ból.
Justin odetchnął głęboko i znów zmniejszył odległość między ich ciałami, tak, że teraz tych dwoje niemal stykało się ze sobą.
-Nienawidzę cię!- wysyczał przez zaciśnięte zęby i zadał dziewczynie kolejny cios. Kiedy ciało blondynki znów bezwładnie opadło na zimną posadzkę chłopak obdarzył ją jeszcze nienawistnym spojrzeniem i wyszedł z salonu zostawiając ją samą. Nie chciał już patrzeć na Camil, kochał ją tak bardzo, ale po tym co zrobiła równie mocno ją nienawidził. Ale bał się samotności, bał się brnąć przez życie sam. Ale czy życie z nią ma jeszcze jakiś sens?
-Możesz mi powiedzieć, co to miało znaczyć?- mruknął nawet na chwilę nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
Znał już okrutną prawdę, fakty mówiły same za siebie, jednak on pragnął by go skłamała. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że dziewczyna z którą spędził tyle czasu zdradziła go i to w dodatku z inną kobietą. Paraliżował go strach, czuł poniżenie, a przecież przysięgał sobie, że już nikt nigdy nie będzie nim pomiatał. Niestety, stało się.
-Justin- pisnęła dziewczyna i spojrzała na szatyna- To nie tak jak myślisz- dodała po chwili i zasłoniła dłońmi zapłakaną twarz.
Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony chłopa przyprawiał ją o dreszcze, ale wiedziała, że jest wściekły. Jednak apogeum jego szału miało dopiero nadejść.
-Skąd wiesz, co myślę?!- warknął i zacisnął dłoń w pięść. Miał ochotę krzyczeć, zniszczyć coś, cokolwiek co tylko pomogłoby mu się chociaż odrobinę uspokoić.
-Ja.. ja na prawdę nie wiem jak to się stało- szepnęła blondynka i pociągnęła niezdarnie nosem. Jej zapuchnięte i czerwone oczy sprawiały, ze wyglądała koszmarnie.
-Przestań pieprzyć!- krzyknął i z całej siły cisnął szklanką o ścianę w wyniku czego roztrzaskała się na setki drobnych kawałków.
Justin zerwał się w fotela i podszedł do blondynki, po czym łapiąc ją za ramiona podniósł i potrząsnął mocno. Dziewczyna momentalnie wpadła w spazmatyczny płacz i wykrzykiwała przeprosiny. Szatyn natomiast stał w miejscu, cały czerwony i dysząc ze złości patrzył na niebieskooką. Brakowało mu słów, by powiedzieć to co czuje, ale myśli jak na złość były setki. Ból, wściekłość i żal mieszały się w jego sercu.
-Jak mogłaś mi to zrobić! Jesteś zwykłą szmatą!- krzyknął, a w jego oczach zaszkliły się łzy. Nie chciał okazywać słabości, ale w tym momencie nie był odpowiedzialny za reakcje swojego organizmu. Teraz kierowała nim wyłącznie wściekłość.
-Justin!- pisnęła Camil, ale nie dane jej było dokończyć, gdyż chłopak wymierzył jej siarczysty policzek.
Blondynka upadła na ziemię i zawyła żałośnie po czym złapała się za bolący policzek. Zza kotary włosów, które opadały na jej twarz i nieco ukryły czerwony ślad spojrzała z przerażeniem na swojego chłopaka. Jednak nie była zdolna wypowiedzieć chociażby słowa. Spoliczkował ją słowem, bez oporów zgwałcił swoja brutalnością. Kolejny cichy szloch rozniósł się echem po domu. Szloch strachu jak i bezsilności. Szatyn złapał Camil za przeguby rąk, znów podniósł i przygwoździł do ściany. Zaciśnięte w wąską linie wargi, ciężki oddech, zwężone ze wściekłości źrenice i czerwona twarz sprawiały, ze brązowooki wyglądał w tej chwili przerażająco.
-Musisz być moja!- warknął wściekły, a z jego brązowych oczu popłynęły krystaliczne łzy.- Moja i nikogo innego, nie pozwolę ci odejść- wrzeszczał wściekły i z całych sił potrząsał drobnym ciałem blondynki. W amoku wykrzykiwał różne słowa, których sens nie był znany nawet jemu.
-Jestem tylko twoja- odpowiedziała szeptem blondynka i swoją delikatną dłonią dotknęła gorącego policzka szatyna.
-Nie dotykaj mnie!- krzyknął i odsunął się od dziewczyny, zupełnie jakby jej dotyk zadał mu niewyobrażalny ból.
Justin odetchnął głęboko i znów zmniejszył odległość między ich ciałami, tak, że teraz tych dwoje niemal stykało się ze sobą.
-Nienawidzę cię!- wysyczał przez zaciśnięte zęby i zadał dziewczynie kolejny cios. Kiedy ciało blondynki znów bezwładnie opadło na zimną posadzkę chłopak obdarzył ją jeszcze nienawistnym spojrzeniem i wyszedł z salonu zostawiając ją samą. Nie chciał już patrzeć na Camil, kochał ją tak bardzo, ale po tym co zrobiła równie mocno ją nienawidził. Ale bał się samotności, bał się brnąć przez życie sam. Ale czy życie z nią ma jeszcze jakiś sens?
*
Kolejne dni mijały Camil dosyć
spokojnie. Unikanie brązowookiego wychodziło jej po prostu wspaniale. Nie
chciała narazić się na kolejny napad szału z jego strony, chłopak i tak już
wystarczająco zniszczył ją psychicznie, nie potrzebowała kolejnych kłótni. A
Justin? Jak na złość zgrywał kochającego chłopaka, jakby sytuacja sprzed kilku
dni w ogóle nie miała miejsca.
-Cześć kochanie!- krzyknął szatyn, kiedy wrócił do domu z pracy. Promienny uśmiech goszczący na jego twarzy sprawiał, że blondynka czuła nieprzyjemny ucisk w żołądku.
-Cześć- odburknęła i dalej zajmowała się czytaniem gazety w kuchni. Być może ignorowanie chłopaka nie było dobrym pomysłem, ale nie miała siły ani na obronę ani na ucieczkę. W końcu i tak by ją znalazł. Błędne koło.
-Nie przywitasz się ze mną?- mruknął jej do ucha i ustami musnął jej szyje. Ciało Camil przeszedł dreszcz. Sama niewidziana, czy był to ten oznaczający rozkosz na dotyk szatyna, czy może dreszcz strachu. Z jednej strony bała się Justina, jednak gdzieś na dnie jej serca nadal był tym samym kochanym chłopakiem, którego kochała całą sobą.
-Przecież ci odpowiedziałam- Camil dobierała słowa ostrożnie, nie chciała okazywać emocji. Zbyt wiele ją to kosztowało.
Podniosła wzrok z nad kolorowej gazety i obdarzyła spojrzeniem szatyna. Uśmiech na jego twarzy porażał ją w pewien sposób, bił od niego niewyobrażalny blask, a Cam ciągle czuła w sobie to dziwne uczucie. Jednak widząc te karminowe i idealnie wykrojone wargi nie umiała się powstrzymać. Może i była słaba, ale każdy człowiek jest słaby. Bez namysłu blondynka musnęła wargami usta chłopaka, na co Justin zareagował bardzo szybko i oddał pieszczotę ze dwojoną siłą.
Zaczął przeczesywać palcami jej niedługie, lekko falowane blond włosy i głaskać jej policzki i brodę zewnętrzną częścią dłoni. Wodził palcami po jej brwiach, skroniach, uszach, szyi, patrząc przy tym prosto w jej błękitne oczy. Cam poddawała się tym pieszczotom z uśmiechem, leciutko się poruszając i ocierając, jakby z aprobatą i jednoczesnym zaproszeniem jego dłoni do dalszej wędrówki, a i sama zaczęła delikatnie gładzić jego drugą dłoń. W końcu dotarł palcami do jej ust i muskał je najpierw wzdłuż, tuż przy krawędzi, a potem leciutko ściskając każdą wargę osobno między kciukiem i palcem wskazującym, nieznacznie je rozwierając. Oblizała się przy tym kilka razy samym czubkiem różowego języczka, co skłoniło go do dotknięcia jej ust swoimi. Na początku te dotknięcia były bardzo krótkie, z cichym cmoknięciem, a potem coraz dłuższe. Bez ociągania łagodnie oddawała pocałunki. Rozchylił nieco swoje usta, nieznacznie wysunął język i lekko liznął jej usta. W odpowiedzi uchyliła też swoje i gdy teraz ich usta się złączyły, dotknęły się też czubki ich języków. Kilka razy odsuwali się i przybliżali, aby wreszcie przywrzeć do siebie na dłużej. Justin objął Camil ramieniem i położył dłoń na tyle jej głowy, przytrzymując ją w tej pozycji i pozwolili ich językom bawić się ze sobą przez dłuższą chwilę, aż się zasapali.
Niby zwykły pocałunek, ale oddawał tyle emocji. Dziewczyna znów poczuła się kochana i była w stanie puścić w niepamięć przykre wydarzenie. Kochała go, bezwarunkowo. Bo przecież nie kocha się za coś, a w tej chwili szatyn udowodnił jej, że nie jest tylko oziębłym draniem, ale też romantycznym kochankiem.
-Kocham cię- wyszeptała w końcu niepewnie i niczym zahipnotyzowana wpatrywała się w karmelowe tęczówki swojego ukochanego.
-Cześć kochanie!- krzyknął szatyn, kiedy wrócił do domu z pracy. Promienny uśmiech goszczący na jego twarzy sprawiał, że blondynka czuła nieprzyjemny ucisk w żołądku.
-Cześć- odburknęła i dalej zajmowała się czytaniem gazety w kuchni. Być może ignorowanie chłopaka nie było dobrym pomysłem, ale nie miała siły ani na obronę ani na ucieczkę. W końcu i tak by ją znalazł. Błędne koło.
-Nie przywitasz się ze mną?- mruknął jej do ucha i ustami musnął jej szyje. Ciało Camil przeszedł dreszcz. Sama niewidziana, czy był to ten oznaczający rozkosz na dotyk szatyna, czy może dreszcz strachu. Z jednej strony bała się Justina, jednak gdzieś na dnie jej serca nadal był tym samym kochanym chłopakiem, którego kochała całą sobą.
-Przecież ci odpowiedziałam- Camil dobierała słowa ostrożnie, nie chciała okazywać emocji. Zbyt wiele ją to kosztowało.
Podniosła wzrok z nad kolorowej gazety i obdarzyła spojrzeniem szatyna. Uśmiech na jego twarzy porażał ją w pewien sposób, bił od niego niewyobrażalny blask, a Cam ciągle czuła w sobie to dziwne uczucie. Jednak widząc te karminowe i idealnie wykrojone wargi nie umiała się powstrzymać. Może i była słaba, ale każdy człowiek jest słaby. Bez namysłu blondynka musnęła wargami usta chłopaka, na co Justin zareagował bardzo szybko i oddał pieszczotę ze dwojoną siłą.
Zaczął przeczesywać palcami jej niedługie, lekko falowane blond włosy i głaskać jej policzki i brodę zewnętrzną częścią dłoni. Wodził palcami po jej brwiach, skroniach, uszach, szyi, patrząc przy tym prosto w jej błękitne oczy. Cam poddawała się tym pieszczotom z uśmiechem, leciutko się poruszając i ocierając, jakby z aprobatą i jednoczesnym zaproszeniem jego dłoni do dalszej wędrówki, a i sama zaczęła delikatnie gładzić jego drugą dłoń. W końcu dotarł palcami do jej ust i muskał je najpierw wzdłuż, tuż przy krawędzi, a potem leciutko ściskając każdą wargę osobno między kciukiem i palcem wskazującym, nieznacznie je rozwierając. Oblizała się przy tym kilka razy samym czubkiem różowego języczka, co skłoniło go do dotknięcia jej ust swoimi. Na początku te dotknięcia były bardzo krótkie, z cichym cmoknięciem, a potem coraz dłuższe. Bez ociągania łagodnie oddawała pocałunki. Rozchylił nieco swoje usta, nieznacznie wysunął język i lekko liznął jej usta. W odpowiedzi uchyliła też swoje i gdy teraz ich usta się złączyły, dotknęły się też czubki ich języków. Kilka razy odsuwali się i przybliżali, aby wreszcie przywrzeć do siebie na dłużej. Justin objął Camil ramieniem i położył dłoń na tyle jej głowy, przytrzymując ją w tej pozycji i pozwolili ich językom bawić się ze sobą przez dłuższą chwilę, aż się zasapali.
Niby zwykły pocałunek, ale oddawał tyle emocji. Dziewczyna znów poczuła się kochana i była w stanie puścić w niepamięć przykre wydarzenie. Kochała go, bezwarunkowo. Bo przecież nie kocha się za coś, a w tej chwili szatyn udowodnił jej, że nie jest tylko oziębłym draniem, ale też romantycznym kochankiem.
-Kocham cię- wyszeptała w końcu niepewnie i niczym zahipnotyzowana wpatrywała się w karmelowe tęczówki swojego ukochanego.
Od autorki: Rozdział chyba dobry, chyba mi się podoba. Pomysł na pewno fajny!
Dziękuje Ci Aga za to, ze trwasz ze mną i wspierasz przy pisaniu <3 Lof ju i masz się czujć lepiej!
Jeśli chcecie zostawiajcie mi w zakładce spam linki do swoich blogów, chętnie poczytam. A i jeśli ktoś byłby zainteresowany powoli zabieram się za kończenie onetowskiego opowiadania. Nie opublikuję go tam, ale jeśli ktoś będzie chciał prześlę całość na maila np. Więc śmiało piszcie ;)
Dacie rade napisać 10 komentarzy? :3
Dziękuje Ci Aga za to, ze trwasz ze mną i wspierasz przy pisaniu <3 Lof ju i masz się czujć lepiej!
Jeśli chcecie zostawiajcie mi w zakładce spam linki do swoich blogów, chętnie poczytam. A i jeśli ktoś byłby zainteresowany powoli zabieram się za kończenie onetowskiego opowiadania. Nie opublikuję go tam, ale jeśli ktoś będzie chciał prześlę całość na maila np. Więc śmiało piszcie ;)
Dacie rade napisać 10 komentarzy? :3
Aaaaaaaaa!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCudowne, olśniewające!!!
Pomysł jak najbardziej trafiony! ale że ją uderzył? :o Kawał drania :O
Dlaje, dalej, dalej!!!! :D
Ooooch, dziękuję <333333333
Dobra, postaram się... XD
sjdghjsdhjghsdgh bosze no może i sie powtarzam,ale zajebiście piszesz bejb *o* :D
OdpowiedzUsuńO kurwa :D
OdpowiedzUsuńGRUBO ! :D
Pobił ją, potem udawał że się nic nie stało. No spokooo :D
Podoba mi się to <3
imaginary13
Mnie się bardzo podoba, jak zwykle ^^. Nie napisałam komentarza w tamtym rozdziale, bo zapomniałam ale teraz będę cały czas pisała heheh. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńKoleżanka z forum ;3
Bardzo fajny, czekam na nowy, dodaj szybko :)
OdpowiedzUsuńjestem zafascynowana ! czekam na kolejny ;>
OdpowiedzUsuńPobił ją?! O rzesz w mordę ! Jestem w szoku!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
przy okazji zapraszam do siebie:http://the-lines-of-life.blogspot.com/
Cudowny! Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na all-too-well.blogspot.com, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie informuję w zakładce "spam", ale chyba jest coś nie tak z szablonem czy ustawieniami, ponieważ nie da się dodać tam komentarza.
Brutalny Justin to Gocha lubi :D
OdpowiedzUsuńNiech já bije a nie bédzie sie dawac :P
Zla dziewoja z niej zdradza takiego fajnego Justina :D
Napisze tak.... WOW. po prostu wow. twoja wyobraznia to jest po prostu kosmos... omggg... bede przezywac to twoje opowiadanie. Lol. Naprawde. Przeczytalam je tak "na raz". Znalazlam je gdzies w linkach u kogos. Ale mniejsza. Powiem Ci, ze... masakra... historia jest ciekawa a przede wszystkim NIESPODZIEWANA. Jest wyjatkowa i od razu ja pokochalam. Taki troche... "patologiczny" zwiazek.... nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu:D cos czuje, ze nabije Ci wyswietlen, bo dodalam Cie u siebie do linkow i potrafie odwiedzac te blogi nawet kilka razy dziwnnie xD nie chce brzmiec jak jakis pokemon czy cos. Po prostu juz tak mam xd czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial:D pozdrawiam, buziaki:* wbij do mnie jesli chcesz, nie zmuszam:* [faulty-heart.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńpoczątek rozdziały mmmm zły Bieber! - uwielbiam to :D rozdział na prawdę cudowny!
OdpowiedzUsuńsuperrrrrr czekam na nn!!!!
OdpowiedzUsuńMam pytanie o co chodzi , bo w bohaterach jest jakas lana , a tu chodzi o camie?
OdpowiedzUsuń